…„Noc przytuliła swoimi ramionami jego niespokojne serce, które błądziło między dwoma odległymi, a jakże teraz bliskimi światami. Zagubiony na drogach szarych dni, szukał pomocy w czarach i otchłani przeszłości, do której podążał wzdłuż wspomnień rodzących dusze zmarłych przodków. To oni, poprzez wiarę, moc światła i kamieni, siłę mu swą własną, bez cienia żalu teraz oddawali. Szedł pośród ciemności i mgły, a ich duchy były tuż za nim.
(…)
Pierwsze wskazówki z księgi wydawały się być dla Walona zrozumiałe i łatwe do wykonania. Szedł w dobrze sobie znane miejsce, a zioła, które sprawiają, że krew z nimi wymieszana wolniej krzepnie, nie były dla niego zagadką. Czuł się na tyle pewnie, że nawet pochodni nie zapalił.
– Ileż to lat minęło, kiedy to jamy pod Misą Cukru szukał i leszczynowy kij w szczeliny tam wkładał ? – myślał. Jak bliska prawdy była legenda, którą to tę skałę otoczono ?
Walon wędrował jak błąkający się we mgle duch, który raz po raz wychodził na odkryte pola, by za chwilę znów zniknąć w leśnej gęstwinie. Szklarski Potok przekroczył (…) i zbliżał się już do wąskiego mokradła, kiedy usłyszał w pobliżu jakiś trzask i przeciągłe szuranie ścielącymi się na ziemi liśćmi.
Dzikich zwierząt się nie obawiał. Zdarzało się, że rysie albo żbiki przybywały na te tereny, czyniąc w lasach spustoszenie, ale ludzi raczej nie atakowały. Niedźwiedzie już jakiś czas temu przeniosły się w wyższe partie gór, a z wilkami umiał się obchodzić jak mało kto.
– Czyżby też i jaki inny człowiek po lesie chodził? – zastanawiał się Walon. – Widząc mnie w kapturze i snującego się w tej mgle, jak licho jakie, to prędzej by ze strachu umarł, niżby podejrzeć próbował – myślał, chociaż sam też odczuwał w sercu lekki niepokój”…
Przemysław Żuchowski; Droga do domu
godz. 17.00
Sala konferencyjna Szlaku Sztuki