Jeżeli zdarzy Wam się kiedyś podczas spaceru, że towarzysząca osoba nagle zamilknie, przystanie bez ruchu i, z nie znoszącym sprzeciwu zniecierpliwieniem, z gniewnym psst i wymownym palcem na ustach, bez słowa wymusi na Was podobne zachowanie lub podczas jazdy samochodem, w dość monotonnym (dla Was!) krajobrazie – np. niczym szczególnym nie wyróżniająca się łąka nagle (ale bez pisku opon!) zatrzyma auto i znów bez słowa wyjaśnienia, kocim ruchem zacznie podążać w tylko sobie znanym kierunku, to z dużym prawdopodobieństwem macie do czynienia z ptasiarzem – amatorem, a na horyzoncie pojawił się (lub zaćwierkał) z jakichś nieznanych nam powodów interesujący ptasi okaz.
Ptasiarz – amator nie jest niebezpieczny (chyba że bardzo się spieszycie), wręcz przeciwnie – jest bardzo sympatyczny, tak jak autor książki Stanisław Łubieński, tyle że istnieje duże ryzyko zarażenia się pasją, podobnie jak po lekturze jego książki.
„Dwanaście srok za ogon” to niezwykle przyjemny w odbiorze luźny zbiór zapisków, opowieści, tekstów z pogranicza reportażu, dziennika, eseju, które spaja miłość do ptasiego świata. Efekt umiejętnego, bo nienatrętnego przekazywania całkiem konkretnych wiadomości zostaje osiągnięty dzięki poczuciu humoru autora, empatii, jego rozległej wiedzy (nie tylko ornitologicznej), oczytaniu, własnym obserwacjom, wrażliwości na sztukę, niesłabnącej ciekawości skrzydlatych gości. Dla wyjaśnienia intrygującego tytułu również posłużmy się jego słowami, który twierdzi, że jest bardzo uczciwy, bo książka nie ma klucza, ani logicznej struktury, ale za to każdy może znaleźć w niej coś dla siebie.
Po lekturze „12 srok” nic już nie jest takie samo: słyszymy inaczej, widzimy inaczej, kto wie może zaczniemy liczyć bociany, może obejrzymy jeszcze raz „Ptaki” Hitchocka, a z pewnością nie przejdziemy obojętnie koło ptasiego nieszczęścia. I oto chodzi!
Książka dostała już nagrodę Warszawskiej Premiery Literackiej za kwiecień.
Książka jest dostępna w Wypożyczalni przy ul. Bankowej 27.