„W 1751 roku zostaje wytyczona granica między Norwegią (należącą wówczas do Danii) oraz Szwecją (w której skład wchodzi Finlandia)”. Kraje nordyckie i Rosja podpisują załącznik to traktatu granicznego, Saamowie jako oddzielna grupa etniczna ma wg niego prawo do ziemi i może przekraczać nowe granice. W XIX wieku sprawa się komplikuje, a początek kolejnego stulecia dramatycznie pozbawia Saamów stad, domów, tożsamości. Są przesuwani jak pionki na mapie.
Elin Anna Labba oddaje im głos, przywraca ich imiona, mówi o świecie, w którym żyli szczęśliwie, wśród sąsiadów, rodziny i reniferów, z których się utrzymywali. Po dziesiątkach lat stają prze nami żywi w swoich historiach, w walce o tradycje. Widzimy ich twarze, roześmiane buzie dzieci, surowe, wąsate oblicza mężczyzn i dumne spojrzenia kobiet. Wszyscy w wyjątkowych strojach
Te ciemne strony skandynawskiej historii czekały na swoją rzeczniczką. Chociaż mówi cichym głosem, to dociera on do głębi. Elin jest potomkinią Saamów, których geopolityka potraktowała okrutnie i przedmiotowo. Wyrwano ich z korzeniami. Porozdzielano. Przestali joikować. „Co jest moim domem” pyta autorka. Brakuje więzi.
„Od lat toczą się w sądach procesy między wspólnotami Saamów z północy a państwem norweskim”.
Posłuchajcie ich historii. A kiedy traficie na jednego z nich, nie nazywajcie go Lapończykiem. Oni nie są z bajki. (JJ)