Tym razem autor kojarzony z kryminałami i thrillerami psychologicznymi wypłynął na wody fantastyki, postapo, horroru, chwilami westernu z nutą bardzo czarnego humoru.
Wciąż się zastanawiam, kogo uznać za głównego bohatera, mam trzech kandydatów, Bram, od niego zaczyna się historia, Lisiecki, bo Polak i to mocno nieprzewidywalny i bardzo tajemniczy, Siren, czarny charakter, bezwzględny szeryf, w którym tli się człowiek.
Bardzo mocną stroną książki jest dokładnie przemyślany świat przedstawiony, który jest areną snutych intryg, zawieranych sojuszy i realizowanych planów uratowania świata.
Mamy sytuację po wyniszczającej wojnie, Bram wyrusza do Kuźni po wykonany z żywmetalu Pierwszy Miecz, trafia między poszukiwaczy tego kruszcu, miejscową ludność, dla której jest z rodu i narodu zdrajców. Na swojej drodze spotyka Polaka Lisieckiego, znakomitego myśliwego, który nie wiadomo komu służy i szeryfa Kuźni Sirena, apodyktycznego, chciwego i skupionego wyłącznie na odbiciu Lisieckiemu Darii, dziewczynce obdarzonej niezwykłym darem widzenia.
Zaczyna się ich taniec. Chmielarz co rusz przebudowuje małym szczegółem, niby zbędną informacją układ między postaciami. Żongluje nimi między dobrem a złem. Fantastyczna lektura, do końca nie wiadomo za kogo trzymać kciuki i kto, jakie ma intencje.
Fabuła opiera się na oczywistym schemacie, według którego w pewnym momencie wyłania się zło żądne krwi, zło, które pod ziemią czekało i budowało potęgę opartą na zemście i śmierci oraz pragnieniu władzy nad światem.
Ani przez moment nie złapałam oddechu.
Książka pierwszy raz została wydana w 2014. Kończące ją zdanie zapowiadało, że będzie kontynuacja. Będzie o to można zapytać 5 lipca podczas spotkania z Wojciechem Chmielarzem w Książnicy Karkonoskiej.