Czy znają Państwo polskiego kompozytora, którego utwór zagościł na występie Davida Bowiego? „W czerwcu 1987 roku brytyjski piosenkarz puścił obszerne fragmenty III Symfonii podczas przerwy w swoim londyńskim koncercie na Wembley. Zahipnotyzowani muzyką Góreckiego fani Bowiego słuchali. Prawie żadna z siedemdziesięciu tysięcy osób nie opuściła sali.” A co robili Państwo w 1993 roku? Bo właśnie wtedy druga część symfonii została wyemitowana przez jedną ze stacji brytyjskiego radia. Na efekty nie trzeba było długo czekać. „Pierwsze miejsce na liście przebojów to był dopiero początek. Wkrótce Symfonia pieśni żałosnych została nagraniem miesiąca. Słuchali jej taksówkarze dla uspokojenia nerwów, kiedy tkwili w korkach. Słuchali kierowcy tirów podczas długich wojaży po kraju. Puszczano ją w sklepach, kawiarniach i kinach. Po kilku miesiącach zajęła szóste miejsce na liście przebojów różnych gatunków muzycznych, wyprzedzając najnowsze produkcje Madonny, Michaela Jacksona, Nirvany i Stinga.” Potem szaleństwo ogarnęło Stany Zjednoczone, gdzie jedna z rozgłośni zaprezentowała cały utwór: „ – nie zapomnę tego do końca życia – opowiadał o tym wydarzeniu kompozytor filmowy Jan A.P. Kaczmarek. – Jechałem samochodem, kiedy usłyszałem symfonię. Nie byłem w stanie prowadzić auta. Zjechałem na pobocze, polały się łzy. Ta muzyka dotykała serca.” Czy ten niebywały sukces został odnotowany w kraju? Może ktoś pamięta?
Nie wiem dlaczego, ale muzyka Henryka Mikołaja Góreckiego kojarzy mi się z zimą. Może dlatego, że pierwszy raz jego najbardziej znanego dzieła miałam okazję wysłuchać w któreś święta? A może dlatego, że o III Symfonii mówi się, że jest dowodem na istnienie Boga? Może przez Podhale, które pokochał jak rodowity Góral. A on ze Śląska i po swojemu ten fakt komentował: „synonim Ślązaka: oszczędny, porządny, systematyczny, tak jakby porządność, oszczędność, systematyczność były wadami. Bo jak będziesz niechluj, będziesz chlał i przepuszczał pieniądze, toś jest dobry Polak. Tak jest do dziś dnia.” Jego biografia może być dla wielu zaskoczeniem. Nie przypuszczałam, że za tą piękną i ciepłą twarzą kryje się tyle cierpienia, dramatów i tak gwałtowny charakter. I to absolutne przekonanie, że tylko sztuka ma sens.
Świetna biografia przybliżająca człowieka, twórcę i jego dzieło – dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (KH)