Czym była Michelsbaude? Leśniczówką, chłopską chatą, gospodą, spelunką? Zapewne wszystkim po trochu. Jedno jest pewne – stojąca w urokliwym zakątku Gór Izerskich przez ponad sto lat witała gości podróżujących Starą Drogą Celną ze Szklarskiej Poręby do hut szkła na granicy czeskiej.
„Po krótkim postoju kontynuowałem wędrówkę wzdłuż Izery, przekroczyłem dwa małe strumienie: Kobyłę i Jagnięcy Potok , doszedłem do ciemnego, zacienionego lasu świerkowego i dotarłem szczęśliwie do samotnie stojącej Michelsbaude, którą z Wysokiego Grzbietu pokazywał mi Martin, szczególnie zachwalając ją na posiłek w porze obiadowej” – pisał anonimowy autor w monachijskim „Sontags-Blatt” [Gazecie Niedzielnej] w 1832.
„W Michelsbaude dostanie się tylko gorzałkę. Mieszkańcy z powodu samotnego trybu życia są małomówni i ponurzy” – relacjonował autor przewodnika 70 lat później.
Górska buda na izerskim odludziu pobudzała wyobraźnię artystów – Gerhart Hauptmann nawiązał do niej w swoich dramatach „Dzwon zatopiony” (1896) i „A Pippa tańczy!” (1906) – a także sama przeżywała dramaty: narodzin i śmierci.
Latem 1800 przyszły prezydent USA John Quincy Adams kupił prawdopodobnie w Michelsbaude doskonały chleb, mleko i masło oraz „niezły” ser, co opisał w swoich „Listach o Śląsku”.
Ponownie „odkryta” przez autora w 2018, Michelsbaude nadal inspiruje, a opowieść rozwija się w miarę, jak na jaw wychodzą kolejne szczegóły…
godz. 18:00
ul. Bankowa 27; sala konferencyjna, III p.