Makau – powiew tajemniczego Wschodu i kuszącej egzotyki, ekspansywnej nowoczesności i wspomnień dawnej elegancji. Makau nocą – rozświetlone jaskrawymi neonami miasto, które nie zasypia, bo tutaj się gra w bakarata punto blanco, a w słowach słychać szelest banknotów, brzęk żetonów, ciało przeszywa nagły jak iskra niepokój, to przepada kolejna fortuna. Jesteśmy w Makau – stolicy światowego hazardu. Lord Doyle, a przynajmniej tak się przedstawia, jest tu już od kilku lat. Chiny stały się dla niego ucieczką od pewnych kompromitujących spraw i ich konsekwencji, od siebie samego, od angielskiej przewidywalności. Przegrywa, wygrywa, niczego od życia nie oczekuje, nie ma złudzeń – jest hazardzistą. A co gorsza jego rezygnacja nie budzi naszego sprzeciwu. Przypadkowe spotkanie z piękną i nieprzeniknioną Dao-Ming Tang pozornie niczego nie zmienia, ale przeznaczenie, w które tak uparcie wierzy, postanawia inaczej. Subtelna proza opowiedziana powolnym, transowym, narkotycznym rytmem zmusza do przemyśleń i zastanowienia, nie pozwala o sobie zapomnieć, ale też nie chcemy wyzwolić się spod jej urzekającego wpływu, tak jak nie chcemy rozstania z nieodgadnioną Dao-Ming, nawet, gdyby to miało być wieczne przebywanie w buddyjskiej krainie głodnych duchów. (KH)